Czekamy ciebie czerwona zarazo
Byś wybawiła nas od czarnej śmierci.
Byś nam, kraj przed tym rozdarłszy na ćwierci,
Byś nam, kraj przed tym rozdarłszy na ćwierci,
Była zbawieniem, witanym z odrazą.
Czekamy Ciebie - Ty potęgo tłumu
Zbydlęciałego pod Twych rządów knutem,
Czekamy Ciebie, byś nas zgniotła butem
Swego zalewu i haseł poszumem.
Zbydlęciałego pod Twych rządów knutem,
Czekamy Ciebie, byś nas zgniotła butem
Swego zalewu i haseł poszumem.
Czekamy Ciebie ty odwieczny wrogu
Morderco krwawy tłumu naszych braci.
Morderco krwawy tłumu naszych braci.
Czekamy Ciebie nie, żeby Ci spłacić
Lecz chlebem witać na rodzinnym progu.
Żebyś Ty wiedział, nienawistny zdrajco
Jakiej Ci śmierci życzymy w podzięce
I tak bezsilnie zaciskamy ręce
Pomocy prosząc, podstępny oprawco.
Żebyś Ty wiedział, jak to strasznie boli
Nas, dzieci Wolnej, Niepodległej, Świętej
Skuwać w kajdany łaski Twej przeklętej
Cuchnącej jarzmem wiekowej niewoli.
Gdybyś Ty wiedział, naszych dziadów kacie,
Sybirskich więzień ponura legendo,
Jak Twoją dobroć kląć tu wszyscy będą,
Wszyscy Słowianie, wszyscy Twoi bracia.
Legła twa armia zwycięska, czerwona
U stóp łun jasnych płonącej Warszawy
I ścierwią duszy syci z bólem krwawym
Garstki szaleńców, co na gruzach kona.
Lecz chlebem witać na rodzinnym progu.
Żebyś Ty wiedział, nienawistny zdrajco
Jakiej Ci śmierci życzymy w podzięce
I tak bezsilnie zaciskamy ręce
Pomocy prosząc, podstępny oprawco.
Żebyś Ty wiedział, jak to strasznie boli
Nas, dzieci Wolnej, Niepodległej, Świętej
Skuwać w kajdany łaski Twej przeklętej
Cuchnącej jarzmem wiekowej niewoli.
Gdybyś Ty wiedział, naszych dziadów kacie,
Sybirskich więzień ponura legendo,
Jak Twoją dobroć kląć tu wszyscy będą,
Wszyscy Słowianie, wszyscy Twoi bracia.
Legła twa armia zwycięska, czerwona
U stóp łun jasnych płonącej Warszawy
I ścierwią duszy syci z bólem krwawym
Garstki szaleńców, co na gruzach kona.
Czekamy Ciebie nie dla nas, żołnierzy,
Dla naszych rannych - mamy ich tysiące
I dzieci są tu - i matki karmiące
I po piwnicach zaraza się szerzy.
Miesiąc już mija od Powstania chwili
Łudzisz nas czasem dział swoich łomotem
Wiedząc, jak ciężko będzie znowu potem
Powiedzieć sobie, że z nas znów zakpili.
Dla naszych rannych - mamy ich tysiące
I dzieci są tu - i matki karmiące
I po piwnicach zaraza się szerzy.
Miesiąc już mija od Powstania chwili
Łudzisz nas czasem dział swoich łomotem
Wiedząc, jak ciężko będzie znowu potem
Powiedzieć sobie, że z nas znów zakpili.
Czekamy Ciebie - ty zwlekasz i zwlekasz
Ty się nas boisz i my wiemy o tym.
Chcesz, byśmy wszyscy legli tu pokotem.
Naszej zagłady pod Warszawą czekasz.
Nic nam nie zrobisz - masz prawo wybierać.
Możesz nam pomóc, możesz nas wybawić
Lub czekać dalej i śmierci zostawić.
Śmierć nie jest straszna, możemy umierać.
Ale wiedz o tym, że z naszej mogiły
Nowa się Polska zwycięska narodzi.
I po tej ziemi Ty nie będziesz chodzić
Czerwony władco rozbestwionej siły.
Ty się nas boisz i my wiemy o tym.
Chcesz, byśmy wszyscy legli tu pokotem.
Naszej zagłady pod Warszawą czekasz.
Nic nam nie zrobisz - masz prawo wybierać.
Możesz nam pomóc, możesz nas wybawić
Lub czekać dalej i śmierci zostawić.
Śmierć nie jest straszna, możemy umierać.
Ale wiedz o tym, że z naszej mogiły
Nowa się Polska zwycięska narodzi.
I po tej ziemi Ty nie będziesz chodzić
Czerwony władco rozbestwionej siły.
Warszawa, 26 sierpnia 1944 r. "Ziutek"