poniedziałek, 6 lipca 2020

Polskie Vickersy kontra Panzery. KOLBUSZOWA 1939r

KOLBUSZOWA 1939r
Polskie Vickersy kontra Panzery
Jest to opis mało znanej bitwy
 oddziałów Grupy Operacyjnej Boruta Armii Kraków gen. Antoniego Szylinga
stoczonej z Niemcami w rejonie Kolbuszowej w dniach 8-10 września 1939 r., której główna rolę odgrywają polscy młodsi oficerowie i podoficerowi

   Szanowni Państwo tyle pisze się o tryumfie armii niemieckiej w Polsce we wrześnio 1939r, tyle o słynnej bitwie nad Bzura i Kockiem, ale zapomina się o wielu, a to bardzo wielu bitwach, które mimo skromnej przestrzeni na której się toczyły miały istotny wpływ na dalszy przebieg Kampami Wrześniowej. Jedną z nich jest właśnie bitwa w rejonie Kolbuszowej na Podkarpaciu o której chce właśnie Państwu opowiedzieć.
   Jest rok 1939 wrzesień Państwo Polskie samotnie walczy z potęga niemieckiego Wermachtu. Polskie oddziały od 1 września ustępują pod naporem niemieckiej przewagi technicznej i militarnej na cale długości granicy.
   Również tak samo dzieje się na południu Polski w pasie obrony Armii Kraków. Tu atakowane z trzech strony od Sląską, Bramy Morawskiej i Słowacji polskie oddziały Armii Kraków wycofują się na linie Nidy i Dunajca.
   Niestety z powodu błędu w Polskim Sztabie Naczelnego Dowództwa jak i sztabie Armii Karpaty zapada decyzja ewakuowania obrony linii Dunajca zanim się ona zaczęła na dobre. Oczywiście wykorzystują to skrzętnie Niemcy, którzy widząc taki obrót sytuacji ruszają swoimi oddziałami wydzielonymi w pościg za wycofującymi się polskimi oddziałami. To między innymi dzieli oddziały Armii Kraków na dwie cześć.
   I tak 7 września 1939 w wyniku niemieckich działań operacyjnych zostają uwięzione na północnej stronie Wisły oddziały Grupy Operacyjnej Jagmin, jak i po południowej stronie Wisły oddziały Grupy Operacyjnej Boruta” generała Mieczysława Boruty-Spiechowicza. Jednak oddziały polskie mimo tak niesprzyjających okoliczności rozpoczynają dalszy marsz w stronę nowej linii obrony nad środkową Wisłą i Sanem.

Preludium Bitwy Kolbuszowskiej.
   Polskie oddziały Południowego Zgrupowania Armii Kraków, czyli wszystkie jednostki znajdujące się po południowej części Wisły wchodzące w skład Grupy Operacyjnej Boruta ruszyły natychmiast 7 września z linii Dunajca w marsz odwrotowy w kierunku przeprawom na Sanie.
   I tak 21 Dywizja Piechoty dowodzona przez generała Józefa Kustronia po stoczeniu krwawej bitwy z niemiecką 2 Dywizja Pancerną na przeprawie przez Dunajec pod Biskupami mocno rozproszona ruszyła kilkoma kolumnami na wschód przez Mielec nad San. Podobnie poruszała się nieco oddalona od 21 Dywizji na północ 6 Dywizja Piechoty dowodzona przez generała Bernarda Monda, również kierująca się nad San. Natomiast bardziej na południe od obu wymienionych jednostek przemieszczały się oddziały 1 Brygady Górskiej KOP dowodzone przez pułkownika Janusza Gładyka z rozproszonymi oddziałami 24 Dywizji Piechoty pułkownika Bolesława Krzyżanowskiego z Armii Karpaty. 
  Niestety wymienione jednostki polskie podczas odwrotu uległy znacznemu rozproszeniu i rozciągnięciu. Wykorzystali to Niemcy, którzy 7 września w południe rzucili przeciw polskim oddziałom swoje grupy pościgowe z 4 Dywizji Lekkiej. Atakowały one zaciekle niekompletne polskie jednostki wojskowe w dodatku nad wyraz rozciągnięte. Do tego wściekłe ataki niemieckiego lotnictwa na polskie kolumny wycofujących się oddziałów rozproszyły większość jednostek polskiej 24 Dywizji Piechoty. A to otworzyło niemieckim oddziałom drogę w stronę Sanu. I tym samym rozpoczął się wielki wyścig polskich i niemieckich sił w stronę linii Sanu. Niestety polscy żołnierze mimo to, iż przemieszczali się nieraz prawie 30 kilometrów dziennie przegrali ten wyścig z niemiecka motoryzacja.
  Niemieckie oddziały 4 Dywizji Lekkiej po tym sukcesie rankiem 8 września zajmują nieuszkodzone przeprawy w Dębicy nad Wisłokiem. Na wieść o tym niemiecki dowódca 14 Armii gen Wilhelm List nakazuje jak najszybszy pościg oddziałów 4 Dywizji Lekkiej za uchodzącymi oddziałami polskimi w stronę Kolbuszowej i Rzeszowa. Jest przekonany ze zajęcie tych miejscowości całkowicie zablokuje polskim oddziałom Armii Kraków i Karpaty dalszy odwrót w stronę linii Sanu. Dlatego nakazuje dowódcy 4 Dywizji Lekkiej generałowi Alfredowi Hubickiemu jak pośpiech. Niemieckie oddziały wydzielone z 4 Dywizji Lekkiej 8 września już około godziny 9.00 wyruszają w stronę Kolbuszowej i Rzeszowa.

Bitwa Kolbuszowska 8 września 1939
W tym czasie przez 4000 miasteczko Kolbuszowa przeciągają tłumy uchodźców kierując się na wschód. Wśród mrowia uchodźców maszerują również żołnierze batalionu KOP Wołożyn dowodzonego przez kapitana Piotra Tymkiewicza, ok 600 żołnierzy uzbrojonych 9-10 ciężkich karabinów maszynowych i parę karabinów przeciwpancernych a także przemieszcza się 9 czołgów 121 Kompanii Czołgów Lekkich porucznika Stanisława Rączkowskiego 10 Brygady Kawalerii, również kierujących się na wschód w stronę Sanu. 
   Nagle, do końca nie zostało to ustalone, około godziny 9.40 8 września do dowódcy polskiego batalionu KOP Wołożyn kapitana Tymkiewicza dociera informacja o zbliżających się niemieckich czołgach, samochodach i motocyklach od strony zachodniej z Dębicy. Polski dowódca niewiele się namyślając zarządza obronę miasteczka Kolbuszowa od strony głównej drogi z południa w tym celu podporządkowuje sobie także polskie czołgi lekkie Vickers z 121 Kompanii. Polski dowódca wie jakie znaczenie strategiczne ma ten węzeł komunikacyjny, dlatego rozmieszcza gros swoich karabinów maszynowych i czołgów w ukryciu za zabudowaniami, a wszystkim swoim żołnierzom nakazuje rzucać celnie granatami w niemieckie pojazdy. jak tylko wjadą w strefę pierwszych zabudowań Kolbuszowej.
  W tym czasie w stronę Kolbuszowej zbliża się niemiecki oddział wydzielony z 4 Dywizji Lekkiej, jest godzina 10.00 8 września 1939. Oddział ten liczy ok 300 żołnierzy, 3 czołgi, 18 motocykli i kilkanaście samochodów. Niemcy są przekonani iż zajmą niebronioną miejscowość i się w niej umocnią, dlatego nie wysyłają żadnego ubezpieczenia.
  I rzeczywiście do Kolbuszowej wjeżdżają jak na defiladę ok 10.00, po czym spada na nich lawina ognia działek czołgowych Vickers, karabinowy maszynowych i granatów. Już po 20 paru minutach walka ucicha Niemcy, którzy przeżyli wycofali w się stronę Dębicy, gdzie poinformowali dowództwo 4 Dywizji Lekkiej że miejscowość Kolbuszowa jest silnie broniona przez nieznany polski pułk piechoty wsparty dodatkowo przez czołgi.
Wynik pierwszego starca o Kolbuszową był następujący. Po stronie polskiej kilkunastu rannych i zabitych żołnierzy, a po niemieckiej ok 50 zabitych rannych i wziętych do niewoli żołnierzy. Również straty w sprzęcie po stronie niemieckiej dość znaczne, 3 zniszczone czołgi, 12 zniszczonych motocykli, 8 spalonych samochodów, a także sporo broni maszynowej, która zdobyli polscy żołnierze.
Bitwa Kolbuszowska 9 września 1939
  Po niepowodzeniu Oddziału Wydzielonego z 4 Lekkiej Dywizji w sztabie niemieckiego dowództwa 14 Armii zapadła decyzja, aby do boju o Kolbuszową wysłać cześć sil 2 Dywizji Pancernej generała Rudolfa Veiela, a 4 Dywizję Lekką skierować bezpośrednio do ataku na Rzeszów. Tym posunięciem dowódca 14 Armii gen. Wilhelm List chciał ostatecznie 9 września rozbić południowe zgrupowanie Armii Kraków przed linią Sanu. Dlatego, że oceniono polskie siły broniące Kolbuszowej na pułk piechoty do uderzenia przeznaczono następujące siły.
  Wysłano w trybie pilnym znad Dunajca już w południe 8 września cały 2 Pułk Piechoty zmotoryzowanej ppłk Hansa Backa z 2 Dywizji Pancernej oraz 1 batalion pancerny 4 pułku czołgów ppłka Gablera, również z 2 Dywizji Pancernej oraz 2 Dywizjony artylerii zmotoryzowanej i dywizjon przeciwpancerny. Tak, że ostatecznie do zdobycia 9 września Kolbuszowej Niemcy przeznaczyli siły liczące ok 6000 żołnierzy, ok. 50 czołgów, kilkanaście samochodów pancernych, 24 działa polowe i 24 działka przeciwpancerne. Dodatkowo od godzin rannych 9 września siły te miały zapewnione wsparcie niemieckiej Luftwaffe.
  Znów po polskiej stronie 8 września dowódca Grupy Operacyjnej Boruta gen. Boruta-Spiechowicz jak i gen. Mond zaczęli sobie coraz bardziej zdawać sprawę ze znaczenia utrzymania węzła Kolbuszewskiego, którego utrata groziła zagładą ich rozciągniętych sił zmierzających w stronę przepraw na Sanie. Dlatego na wieść o udanej pierwszej obronie Kolbuszowej zaczęli ściągać wszystkie dostępne siły jakie mieli pod ręką właśnie w ten rejon przez cale popołudnie 8 września.
  I tak, na miejscu znalazł się cały 4 batalion forteczny z Krakowa por. Andrzeja Krawca, dodatkowo częściowo na samochodach przybyło ok. 4 kompanii piechoty z 6 i 21 Dywizji Piechoty, przybyły też 3 działony artylerii z 21 Dywizji Piechoty, a na zapleczu polskich sił pod Dzikowcem rozmieszczono ok. 9 czołgów lekkich Vickers z 121 Kompani Czołgów Lekkich por. Stanisława Rączkowskiego z 10 Brygady Kawalerii, dla których zabrakło paliwa, aby mogły dołączyć do swojej macierzystej jednostki, dlatego ich zdaniem było dozorowanie przepraw przez rzekę Łęg.
W sumie polskie zgrupowanie rankiem 9 września pod Kolbuszową można ocenić na ok. 2200 - 2300 żołnierzy uzbrojonych w ok. 3 działa polowe, 30 karabinów maszynowych i na zapleczu 9 czołgów lekkich Vickers.
  Tym razem obronę Kolbuszowej na 9 września kapt.Tymkiewicza usytuował następująco. Cały swój batalion KOP Wolożyn rozmieścił okopany na okolicznych wzgórzach na zachód od Kolbuszowej, skierowany frontem na miejscowość Nowa Wieś. Stąd polscy żołnierze mieli świetne pole ostrzału na nadciągające od strony zachodniej w stronę miasta jednostki niemieckie. Na południe w oparciu o zabudowania miejscowości Kolbuszowa rozmieścił 4 batalion forteczny por. Krawca wsparty przez przybyłych żołnierzy luźnych kompanii i 3 działa polowe 75 mm.
  Drugi dzień bitwy o Kolbuszową 9 września rozpoczął się dość nietypowo, bowiem ok. godz. 11.00 na rynek Kolbuszowski wjechały przez pomyłkę trzy niemieckie cysterny z benzyną dla 4 Dywizji Lekkiej. Wszystkie załogi niemieckich pojazdów zostały wzięte do niewoli, a polskim obrońcom polepszył się dzięki temu humor.
  Ok. godz. 11.30 nastąpił pierwszy atak oddziałów niemieckich 2 Dywizji Pancernej od strony zachodniej na wzniesienia kolbuszowskie, obsadzone przez żołnierzy batalionu KOP Wołożyn. Niemieccy żołnierze ruszyli rozwiniętą tyralierą przy wsparciu czołgów i artylerii na okopanych polskich żołnierzy. Jednak ich atak został złamany w skoncentrowanym ogniu polskich ciężkich karabinów maszynowych. Niemcy ponosząc znaczne straty w ludziach i mając uszkodzone dwa czołgi wycofali się z powrotem na swoje pozycje wyjściowe do miejscowości Nowa Wieś. Po tej porażce Niemcy ustawili czołgi u podnóża wzniesień kolbuszowskich i razem z artylerią rozpoczęli ostrzeliwać polskie pozycje, dodatkowo na pomoc wezwali lotnictwo, które obrzucało bombami polskie stanowiska obronne na wzgórzach.
  Wiążąc w ten sposób polskich obrońców na wzgórzach kolbuszowskich postanowili uderzyć na Kolbuszową. Ok. godz. 12.30 bezpośredni atak Niemców na miasto załamał się ponownie w skoncentrowanym ogniu polskich karabinów maszynowych i dział 4 batalionu fortecznego por. Krawca. I tym razem Niemcy tracąc 2 zniszczone czołgi trafione przez ogniomistrza Jana Kolata z armaty 75 mm. oraz sporą liczbę zabitych i rannych, wycofali się na swoje pozycje wyjściowe.
  Jednak walka trwała dalej, niemieckie oddziały ok. godz. 14.00 przystąpiły do kolejnych ataków zarówno na pozycje batalionu KOP Wołożyn jak i 4 batalionu fortecznego. Jednak mimo ogromnej przewagi strony niemieckiej wszystkie ataki niemieckie w dalszym ciągu były odpierane przez polskich obrońców. Dopiero brak amunicji do karabinowa maszynowych ok. godz. 17.00 zmusił żołnierzy batalionu KOP Wołożyn do odwrotu na północ w stronę lasu Dąbrowa. Udało się to niestety zaledwie połowie obrońców z kpt. Tymkiewiczem na czele i polową ciężkich karabinów maszynowych. Reszta żołnierzy bądź zginęła, była ranna lub dostała się do niewoli niemieckiej.
  Ten sukces pozwolił w końcu wtargnąć ok. godz. 17.30 od strony zachodniej oddziałom niemieckim do miasteczka Kolbuszowa. Widząc taki obrót rzeczy dowódca 4 batalionu fortecznego por. Krawiec postanowił przenieść obronę bliżej Rynku Kolbuszewskiego. I tu rozpoczął się ostatni akt obrony miasta Kolbuszowa.
Na niemieckie czołgi i piechotę zaczęły spadać liczne granaty z okolicznych domostw. Żołnierze polscy walczyli tym, co mieli pod ręka. Bohatersko zginął dowódca polskiego działonu armaty 75 mm, który uprzednio zniszczył dwa czołgi niemieckie. Próbował powtórzyć swój sukces, ale po oddaniu kolejnego celnego strzału w stronę wjeżdżających na rynek niemieckich czołgów padł przeszyty seria niemieckiego karabinu. Podobne zachowali się jego bohaterscy koledzy z piechoty zrzucając pod niemieckie czołgi wiązki granatów. I tak plutonowy Józef Rancza i starszy strzelec Tadeusz Cyba odnieśli sukces, obaj unieszkodliwili po niemieckim czołgu, niestety przypłacając to swoim życiem.
  Tak bezpardonowa walka trwała do godz. 19.00. Po czym polscy żołnierze 4 Batalionu Fortecznego zaczęli wycofywać się do lasu Weryna. W ślad za nimi Niemcy wysłali swój pościgowy podjazd pancerny. Na szczycie, las był ubezpieczany przez czołgi Vickers 121 Kompani i grupę polskich żołnierzy. Także po półgodzinnej walce, mimo utraty 1 czołgu Vickers atak niemiecki został odparty, Niemcy straciwszy kilkunastu zabitych, rannych i paru uszkodzonych czołgów wycofali się na noc do płonącej Kolbuszowej.
  Tu porucznik Krawiec zebrał resztki swojego 4 Batalionu Fortecznego, resztę obrońców Kolbuszowej i wraz z czołgami Vicker ruszył w stronę Dzikowca, przeprawy przez rzekę Łęg, gdzie postanowiono zrobić kolejną zaporę przeciw niemieckim czołga.
W tym czasie Niemcy już na dobre zagościli w Kolbuszowej nie chcąc ryzykować dalszych wieczornych walk postanowili wyżyć się na mieszkańcach Kolbuszowej za tak mężną obronę polskich żołnierzy. Spędzili cała ludność Kolbuszowej, jak i z okolicznych wiosek na Rynek miasta, i gdzie rozstrzelali kilkunastu schwytanych Żydów oraz podpalili większość niezniszczonej walkami zabudowy Kolbuszowej ok. 300 domostw. Ten palący się widok kazali oglądać mieszkańcom aż do rana 10 września, po czym kazali im się rozejść gdzie chcą.
  Niemieckie dowództwo 14 Armii jednak tak mężnym oporem polskich żołnierzy zdało sobie sprawę, iż brnięcie dalej w lasy Puszczy Sandomierskiej na północ nie rokuje szansy powodzenia odcięcia polskich oddziałów Armii Kraków w drodze nad San. Dlatego na dzień 10 września zmieniło marszrutę 2 Dywizji Pancernej, która dostał rozkaz przemieszczenia się nad San w okolice Jarosławia, gdzie miała zdobyć przyczółki przez San i przeprawić się na druga stronę. I tak kończył się drugi dzień walk pod Kolbuszową.

Bitwa Kolbuszowska 10 września 1939
  10 września około godziny 9.00 niemieckie dowództwo 2 Dywizji pancernej wysłało w ślad za wycofującymi się polskim obrońcami Kolbuszowej silny podjazd pancerny w stronę Dzikowca i rzeki Lęg. Odział ten został zatrzymany w lasach pod Dzikowcem, gdzie doszło do dwugodzinnych walk, po czym Niemcy ze stratami kilku pojazdów pancernych i zmotoryzowanych wycofali się do Kolbuszowej, a Polacy po stracie 2 czołgów lekkich Vickers, kilkunastu zabitych i rannych wraz z resztą 121 Kompani czołgów lekkich Vickers wycofali się na północ w stronę Niska nad Sanem. I tak 10 września ok. godz. 11.00 zakończyły się walki o Kolbuszową i okolice.
  Mimo znacznych strat morza powiedzieć, iż był to sukces strony polskiej. Bez rozwiniętego sztabu młodsi oficerowie polscy stanęli na wysokości zadania. Powstrzymali parcie niemieckich sił na północ, i tym samym uniemożliwili odcięcie oddziałów Armii Kraków od linii Sanu.
  Podsumowanie strat w okresie toczonych walk w dniach 8 - 10 września 1939. Strona niemiecka mimo swojej przewagi technicznej straciła ok. kilkunastu czołgów, pojazdów pancernych i zmotoryzowanych, kilka armatek ppanc. 1 samolot bombowy, który spadł w okolicy, ponad 100 zabitych oraz ponad 300 rannych żołnierzy.
 Strona Polska straciła ok 106 zabitych, ponad 300 rannych i 600 wziętych do niewoli żołnierzy, zniszczeniu uległy 3 czołgi lekkie Vickers z 121 Kompani czołgów Lekkich, 3 armaty polowe 75 mm, kilkanaście karabinów maszynowych, 2 samoloty jeden PZL 23 Karaś i 1 RWD, 8 spalonych na polowym lotnisku pod Kolbuszową z powodu uszkodzeń. Podczas walk o Kolbuszową zginęło ok. 50 mieszkańców, a 150 zostało rannych.
  
  

  Kończąc powyższy opis tak bohaterskich walk Polskiego Żołnierza na Ziemi Kolbuszowskiej we wrześniu 1939 mam nadzieje ze się Państwu mój tekst podobał i poruszył Państwa serca oraz, iż dobitnie stwierdził on, iż we wrześnio 1939 roku nie tylko przegrywaliśmy ale i wygrywaliśmy i to w najmniej sprzyjających okolicznościach.

Z poważaniem autor,
nauczyciel historii w Zgorzelcu,
były pracownik IPN,
były Dyrektor Muzeum Łużyckiego w Zgorzelcu
Piotr Ziemblicki
Powyższy tekst służy głownie celom edukacyjnym

Bibliografia

Powyższy tekst mapy zdjęcia został opracowany na podstawie
  1. Armia „Kraków” autor Władysław Steblik wyd 1989
  2. Armia „Karpaty” autor Ryszard Dalecki wyd 1989
  3. Bitwy Polskiego Września 1939 autor Apoloniusz Zawilski
  4. Niemiecki Oficjalny Wykaz Walk w Polsce z 1940 „Unser Kampf in Polen” wyd Munchen 1940 w punkcie 4 walki pościgowe za Dunajec i Nidę
  5. Relacja opublikowana niemieckiego dowódcy 2 kompani działek przeciwpancernych z 38 Dywizjonu z 2 Dywizji Pancernej porucznika F.Strauss Friedens-und Kriegserlebnisse einer Generation, Ein Kapitel Weltgeschichte aus Sicht der panzerjager-Abteilung 38 wyd Schweinfurt 1961.
  6. Bój o Kolbuszową” autor K. Skowronski Profile wyd 1973
  7. Obrona Kolbuszowej” autor A. Krawiec, Nowiny Rzeszowskie 1969
  8. Boje Polskie 1939-1945 Przewodnik Encyklopedyczny autor Krzysztof Komorowski wyd 2009
  9. Rocznik Kolbuszowski Nr 5 wyd 2001
  10. Raz jeszcze o bitwie pod Kolbuszową”, autorzy K. Skowroński, F. Straus „KierunkiN wyd 1958r
  11. Polska Broń Pancerna w 1939r autor Rajmund Szubański Warszawa 2004r,